Wakacje, czas odpoczynku, relaksu, spotkań ze znajomymi i wycieczek już rozpoczęty! Moje wakacje są wyjątkowo krótkie w tym roku, bo trwają jeszcze tylko 44 dni, ale nie zamierzam ich marnować.
Jestem zwolenniczką planowania czasu wakacji, ponieważ nie lubię siedzieć w domu przed telewizorem. Lubię być w ruchu, kocham sport i zawsze kiedy wracam do domu, czy na ferie czy wakacje to staram się jak najwięcej ćwiczyć. Po za tym, zamierzam w te wakacje odwiedzić moją przyjaciółkę z Poznania, której nie widziałam od dwóch lat! Na 100% pojadę do Warszawy i planuję jeszcze kilka spontanicznych wycieczek. Moją drugą największą pasją tuż po bieganiu i sporcie jest podróżowanie. Uwielbiam wycieczki, zwiedzanie i poznawanie nowych miejsc. Bardzo żałuję tego, że mieszkając rok w internacie pod Krakowem tak mało udało mi się zobaczyć.
Ja pierwszą wakacyjną wizytę złożyłam w Iwoniczu Zdrój - małe miasteczko w województwie podkarpackim, w powiecie krośnieńskim. Jestem pozytywnie zaskoczona. Bardzo piękne miejsce. Nie może być inne, jest to miasto uzdrowiskowe, w koszty które ponosi każdy kuracjusz jest wliczona cena powietrza. Miasto jest położone w pięknej zacisznej okolicy. Coś w sam raz na letni wypoczynek z dala od spalin i miejskich hałasów. Wchodząc na miejski bazar, miałam wrażenie, że znajduję się na dzikim zachodzie. Stare drewniane kino, a po drugiej stronie drewniany budynek z wierzą zegarową, kawałek dalej "sukiennice" i pałacyki. Coś pięknego. Kilka fontann i pijalnia leczniczej wody. Każdy budynek jest zaprojektowany w innym stylu, co również daje niesamowity efekt różnorodności. Obiekt jest dość spory, można tam spacerować i jeździć rowerem, bo jest też wiele ścieżek rowerowych. Miejsce przeszło generalny remont mniej więcej rok temu, powstało kilka nowych rzeczy i kompleks wzbogacono o nową roślinność. Zachwycające widoki i ciekawe miejsca! Polecam.
Travel plan by Julia
wtorek, 28 czerwca 2016
środa, 11 maja 2016
Test ELTiS
Dziewiątego maja wraz z moją kuzynką wybrałam się do Wrocławia. Ona w celach edukacyjnych (jest na studiach) :D, a ja w celu napisania egzaminu ELTiS. Nie bałam się tego testu, bardziej obawiałam się dojazdu w miejsce biura i powrotu na dworzec, ponieważ byłam sama. Moja kuzynka odprowadziła mnie na przystanek tramwajowy i powiedziała mi jak dojechać na miejsce. Było to zaskakująco łatwe, ponieważ musiałam przejechać tylko przez dwa przystanki. Biuro Perfectu jest blisko rynku. Miałam dość dużo czasu, żeby pooglądać zabytkowe, średniowieczne budynki. To był dość fajnie spędzony dzień. Pogoda była piękna, ja się nie stresowałam (jak zazwyczaj przed ważnymi egzaminami), bez problemu odnalazłam drogę do biura i na dworzec (ponieważ w ten sam dzień wracałam do domu), a egzamin zdałam.
Jeśli chodzi o sam test to, każdy dostaje ten sam arkusz. Nie ma żadnych wersji i zmian w treści. Odpowiedzi zaznacza się na osobnej karcie (tak jak na maturze, czy egzaminie gimnazjalnym). Test składa się z dwóch części: słuchanie i czytanie. Część do słuchania jest podzielona na cztery części:
1. dopasowanie usłyszanej sytuacji do podanego obrazka -- na obrazku jest pokazane sprawdzanie obecności przez nauczycielkę i słyszy się trzy wersje, trzeba dopasować odpowiednią do obrazka.
2. Część matematyczna -- nie polega na znajomości matematyki tylko na znajomości podstawowych słówek jak: dodawanie, odejmowanie, dzielenie, mnożenie. W teście są pokazane 3 równania i lektor opowiada jakąś sytuację typu: 1/3 klasy zdała egzamin a 2/3 klasy oblało egzamin, a w klasie było 33 uczniów.
3. Są 3 albo 4 zadania do odsłuchanej rozmowy. --Trudność polega na tym, że najpierw trzeba wysłuchać nagrania a potem odpowiedzieć na pytania. Jest to na przykład rozmowa między uczniem, a nauczycielem o jakimś słynnym muzyku. I są pytania jaki był jego pseudonim, coś o jego piosence itp.
4. Ostatnia część jest tak jakby czytanką, ale nie widzi się tekstu tylko słyszy. Coś na zasadzie wykładu nauczyciela (on coś tam opowiada a ty musisz zrozumieć o co chodzi). I podobnie jak w części trzeciej, trzeba odpowiedzieć na 3 pytania.
Część druga, czyli czytanie, składa się z 3 fragmentów.
1. Dopasowanie TRUDNEGO słówka do zdania. To było dla mnie chyba najtrudniejsze, bo nie znałam większości słówek.
2. Druga część to czytanie wykresów. To nie było trudne, bo polegało na odczytaniu wykresu, a nie znajomości języka angielskiego. Wykres było o grupach krwi danych nacji, które żyją w USA. (Naprawdę nic trudnego)
3. Ostatnia część to czytanie typowo szkolnych tekstów podręcznikowych. Były 3 artykuły. Jeden o dziewczynie, która wróciła do domu i cieszyła się, że ma dom dla siebie, drugi był o Apaczach i o ich historii, a trzeci o procesie pasteryzacji.
Tyle o treści egzaminu, ale jeśli będziecie chcieli go zdawać, to nie denerwujcie się. Nie jest zaskakująco trudny. Wynik z testu nie jest potrzebny fundacji czy biurze, z którego lecicie na wymianę, lecz szkole, w której będziecie się uczyć. Wymagane jest mieć od 212 do 217 pkt (to zależy od organizacji, z której jesteście). W moim przypadku minimum wynosiło 212. Ja egzamin zdałam na 214 punktów (nie zabłysnęłam, wiem, ale liczy się wynik i to, że przekroczyłam minimum). Osobiście przyznaję się, że mój angielski nie jest zaskakująco dobry. Lekcje angielskiego w szkole zaczęłam poważnie traktować dopiero w drugiej klasy gimnazjum.
Istnieją także inne egzaminy, które umożliwiają Wam wyjazd do Stanów, ale moim zdanie ELTiS jest najbardziej opłacalny. Kosztuje tylko 50 zł i w przypadku kiedy go nie zdacie, można podejść do niego jeszcze raz, a 50 zł to nie tak dużo w porównaniu do egzaminu IELTS, który kosztuje kilkaset złoty (o ile się nie mylę 500-700 zł). Są też inne, jak na przykład FCE, ale on nie jest uznawany w Stanach Zjednoczonych.
Przykładowy test ELTiS możecie sobie przećwiczyć online:
Biuro Perfect ma swoją siedzibę we Wrocławiu i w Warszawie:
Rynek we Wrocławiu
P.S Zdjęcie zrobione przeze mnie, w dniu zdawania egzaminu.
Jak przygotować się do wymiany?
Cześć Kochani,
Mój wyjazd do Stanów już za 93 dni. Przygotowania idą pełną parą! Jeśli ktoś z was chciałby wybrać się na wymianę do USA to chciałabym Was przestrzec, że to nie jest takie proste. O ile do innych krajów (np. w Europie) jest to dużo łatwiejsze, Stany mają to do siebie, że są wobec "wymieńców" dość surowi. Nie wiem jak jest z innymi fundacjami i biurami, lecz jeśli ktoś jest z AFS'u to jest to bardzo czasochłonne. AFS nie tyle co w Polsce, ale w Stanach wiele wymaga: szczepienia przeciwko ospie wietrznej, przeciwko sepsie (porażenie mózgowe), przeciwko WZW A itp. Jeśli ktoś planuje wyjazd do USA stosunkowo wcześnie, wypadałoby zacząć się szczepić na te choroby już od ok. 8-6 miesięcy przed wyjazdem aby zdążyć, ponieważ odstępy czasowe pomiędzy przyjmowaniem kolejnych dawek to od 4 do 6 tygodni. Szczepienie na ospę wietrzną i WZW A przyjmuje się w 2 dawkach, na sepsę w jednej. Z tym, że na WZW A odstęp pomiędzy dawkami to 6 - 12 miesięcy. Ja przed wyjazdem przyjmę jedną dawkę, a kolejną w trakcie lub po wymianie.
Następną ważną sprawą jest badanie dentystyczne i wzrokowe. Proponuję robić je w Polsce, bo w trakcie wymiany jest to dużo droższe i koszty ponoszą rodzice a nie host family czy fundacja, bądź biuro. Jeśli chodzi o moją sytuację jest to o tyle trudne, że mam cztery zęby do usunięcia chirurgicznie (cztery ósemki). Nie polecam także zakładać aparatu ortodontycznego przed wymianą, ponieważ to również wiąże się z dodatkowymi kosztami.
Przygotowując się do wymiany ciągle uczę się oszczędzania i staram się nie wydawać pieniędzy na zbędne rzeczy, choć przed wyjazdem nie tylko do Stanów ale także do innych państw, musicie być przygotowani na wydawanie pieniędzy na wiele rzeczy. Nigdy nie jest tak, że płacicie za wymianę i tyle. Każde szczepienie kosztuje od 180 do 210 zł ( ponieważ w Polsce nie są one obowiązkowe i są nierefundowane przez NFZ), wymiana waluty, koszty paszportu (chyba, że ktoś ma), jak przy każdym wyjeździe trzeba kupić nowe ciuchy, kosmetyki itp., opłata za egzamin językowy (w przypadku USA) i wiele, wiele innych dodatkowych kosztów.
Jest maj i szczerze powiedziawszy, uwinęłam się z załatwianiem tych wszystkich formalności dość sprawnie. W tym tygodniu zrobiłam sobie wolne od szkoły i realizuję kolejne ważne sprawy przed wyjazdem. Wczoraj pisałam egzamin ELTiS, jutro idę na kolejne szczepienie, a pojutrze jadę na zabieg usunięcia trzeciej ósemki. Jeszcze jedna ważna rzecz! Musicie przygotować się na ciągłe opuszczanie zajęć w szkole. Mam nadzieję, że Wam to pójdzie łatwiej niż mi, ponieważ, chodzę do szkoły pod Krakowem a mieszkam w województwie lubuskim. Do domu mam 400 km i dojazdy zajmują cały dzień. Niestety nie mogę załatwiać większości spraw w Krakowie, ponieważ nie mam 18 lat i muszę wszędzie być z rodzicami. Jeśli np. szczepienie mam w środę, to jestem nieobecna na lekcjach przez 3 dni ( wtorek jadę, środa-szczepienie, czwartek wracam). Powinniście być przygotowani do tego psychicznie i regularnie nadrabiać to, czego nie zrobiliście w szkole podczas nieobecności. Oczywiście to zależy też od tego, do jakiej szkoły chodzicie. Ja chodzę do katolickiego liceum i jest dość ciężko z materiałem (czasem nie ogarniam tego, jak jestem w szkole, a co dopiero jak mnie nie ma). W Polsce raczej każde liceum jest na dość dobrym poziomie, ale im bardziej wymagająca szkoła tym będzie Wam ciężej.
Jeśli chodzi o podstawowe informacje o wymianie to chyba tyle. Wraz pojawieniem się nowych postów, będzie więcej szczegółowych informacji o egzaminie językowym, o fundacji AFS itd.
Pozdrawiam,
Cześć! xxx
wtorek, 22 marca 2016
Dzień Ameryki
Kochani,
Ten dzień zapamiętam do końca życia. Koordynatorka AFS'u zadzwoniła do mnie i poprosiła, żebym przyszła do ich biura. Ponieważ mają biuro w naszej szkole, a ja mieszkam w internacie to nie było czasochłonne. Idąc zastanawiałam się co się stało. Miałam przed oczami najczarniejsze myśli.
Okazało się, że nic złego się nie stało, wręcz przeciwnie. Początkowo miałam jechać do Hiszpanii, lecz to był dopiero mój drugi wybór, pierwszym były Stany Zjednoczone. Nigdy nie pomyślałabym, że to może być prawdą, że byłam pierwsza na liście rezerwowych, że w ogóle dostanę się na roczną wymianę!
Gdy tylko wyszłam z biura AFS'u, pobiegłam do mojego Domku i powiedziałam to moim koleżankom z klasy. Bardzo się ucieszyły, a ja już wtedy płakałam. Naprawdę nie mogę uwierzyć jakie mam szczęście w życiu.... Codziennie, gdy rano wstaję, zadaję sobie to pytanie : Jak to jest możliwe?
Minus tej sytuacji był taki, że musiałam podjąć decyzję w ciągu tego samego dnia. Ja podjęłam ją w 10 minut. Zadzwoniłam do mojego taty i powiedziałam mu o tym. Powiem tyle: nikt nie podejmuje decyzji szybkiej niż on. Tylko zapytał mnie czy chcę jechać. Odpowiedziałam, że tak, a on na to: To idź i im to powiedz! Uwielbiam go za to, za to zdecydowanie i wiarę we mnie. Nikt jak on nie potrafi mnie zmotywować i przede wszystkim wesprzeć.
Wraz z moją przyjaciółką nazwałyśmy ten dzień, Dniem Ameryki, ponieważ w tym samym dniu dwoje uczniów z mojej szkoły dowiedziało się, że lecą do Stanów na trzy tygodnie w lipcu, kilka minut przed telefonem z AFS'u pisałam z chłopakiem, który mieszka w Ameryce i obecnie jest na wymianie w Szwajcarii, no i dowiedziałam się, że ja polecę do USA na 10 miesięcy!
Subskrybuj:
Posty (Atom)