Dziewiątego maja wraz z moją kuzynką wybrałam się do Wrocławia. Ona w celach edukacyjnych (jest na studiach) :D, a ja w celu napisania egzaminu ELTiS. Nie bałam się tego testu, bardziej obawiałam się dojazdu w miejsce biura i powrotu na dworzec, ponieważ byłam sama. Moja kuzynka odprowadziła mnie na przystanek tramwajowy i powiedziała mi jak dojechać na miejsce. Było to zaskakująco łatwe, ponieważ musiałam przejechać tylko przez dwa przystanki. Biuro Perfectu jest blisko rynku. Miałam dość dużo czasu, żeby pooglądać zabytkowe, średniowieczne budynki. To był dość fajnie spędzony dzień. Pogoda była piękna, ja się nie stresowałam (jak zazwyczaj przed ważnymi egzaminami), bez problemu odnalazłam drogę do biura i na dworzec (ponieważ w ten sam dzień wracałam do domu), a egzamin zdałam.
Jeśli chodzi o sam test to, każdy dostaje ten sam arkusz. Nie ma żadnych wersji i zmian w treści. Odpowiedzi zaznacza się na osobnej karcie (tak jak na maturze, czy egzaminie gimnazjalnym). Test składa się z dwóch części: słuchanie i czytanie. Część do słuchania jest podzielona na cztery części:
1. dopasowanie usłyszanej sytuacji do podanego obrazka -- na obrazku jest pokazane sprawdzanie obecności przez nauczycielkę i słyszy się trzy wersje, trzeba dopasować odpowiednią do obrazka.
2. Część matematyczna -- nie polega na znajomości matematyki tylko na znajomości podstawowych słówek jak: dodawanie, odejmowanie, dzielenie, mnożenie. W teście są pokazane 3 równania i lektor opowiada jakąś sytuację typu: 1/3 klasy zdała egzamin a 2/3 klasy oblało egzamin, a w klasie było 33 uczniów.
3. Są 3 albo 4 zadania do odsłuchanej rozmowy. --Trudność polega na tym, że najpierw trzeba wysłuchać nagrania a potem odpowiedzieć na pytania. Jest to na przykład rozmowa między uczniem, a nauczycielem o jakimś słynnym muzyku. I są pytania jaki był jego pseudonim, coś o jego piosence itp.
4. Ostatnia część jest tak jakby czytanką, ale nie widzi się tekstu tylko słyszy. Coś na zasadzie wykładu nauczyciela (on coś tam opowiada a ty musisz zrozumieć o co chodzi). I podobnie jak w części trzeciej, trzeba odpowiedzieć na 3 pytania.
Część druga, czyli czytanie, składa się z 3 fragmentów.
1. Dopasowanie TRUDNEGO słówka do zdania. To było dla mnie chyba najtrudniejsze, bo nie znałam większości słówek.
2. Druga część to czytanie wykresów. To nie było trudne, bo polegało na odczytaniu wykresu, a nie znajomości języka angielskiego. Wykres było o grupach krwi danych nacji, które żyją w USA. (Naprawdę nic trudnego)
3. Ostatnia część to czytanie typowo szkolnych tekstów podręcznikowych. Były 3 artykuły. Jeden o dziewczynie, która wróciła do domu i cieszyła się, że ma dom dla siebie, drugi był o Apaczach i o ich historii, a trzeci o procesie pasteryzacji.
Tyle o treści egzaminu, ale jeśli będziecie chcieli go zdawać, to nie denerwujcie się. Nie jest zaskakująco trudny. Wynik z testu nie jest potrzebny fundacji czy biurze, z którego lecicie na wymianę, lecz szkole, w której będziecie się uczyć. Wymagane jest mieć od 212 do 217 pkt (to zależy od organizacji, z której jesteście). W moim przypadku minimum wynosiło 212. Ja egzamin zdałam na 214 punktów (nie zabłysnęłam, wiem, ale liczy się wynik i to, że przekroczyłam minimum). Osobiście przyznaję się, że mój angielski nie jest zaskakująco dobry. Lekcje angielskiego w szkole zaczęłam poważnie traktować dopiero w drugiej klasy gimnazjum.
Istnieją także inne egzaminy, które umożliwiają Wam wyjazd do Stanów, ale moim zdanie ELTiS jest najbardziej opłacalny. Kosztuje tylko 50 zł i w przypadku kiedy go nie zdacie, można podejść do niego jeszcze raz, a 50 zł to nie tak dużo w porównaniu do egzaminu IELTS, który kosztuje kilkaset złoty (o ile się nie mylę 500-700 zł). Są też inne, jak na przykład FCE, ale on nie jest uznawany w Stanach Zjednoczonych.
Przykładowy test ELTiS możecie sobie przećwiczyć online:
Biuro Perfect ma swoją siedzibę we Wrocławiu i w Warszawie:
Rynek we Wrocławiu
P.S Zdjęcie zrobione przeze mnie, w dniu zdawania egzaminu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz